wczytywanie strony...
Instytut Karpacki Baner Innowacyjna edukacja

Wiara i nauka

Rozumowanie potoczne, myślenie naukowe, i język są ze sobą związane poprzez POTRZEBĘ przedłużania ludzkiego gatunku. Te wszystkie konstrukty są ze sobą związane. Kontekst ewolucyjny jest istotny.

Rozumowanie potoczne opiera się na myśleniu mitycznym, w którym centralną rolę odgrywa oczywiście MIT. Czym jest mit? To opowieść, która nie jest oparta o logiczne, analityczne rozumowanie. To opowieść o niepoznawalnym i forma objaśniania tego niepoznawalnego. Trudno jednoznacznie zdefiniować pojęcie mitu. Z jednej strony jest kontekst religijny, a z drugiej strony literacki. Konstrukcje metafizyczne także nawiązują do rozumowania mitycznego. W końcu wielkie systemy, syntezy filozoficzne, to także pewne opowieści. Myślenie mityczne wreszcie to istotny rezerwuar dla WIARY i RELIGII.

W kulturze ludzkiej nauka – analityczne rozumowanie - jest próbą oswajania świata fizycznego. Z rozumowaniem naukowym można spotkać się już w starożytnej Grecji. Jednakże regularne, naukowe myślenie rozpoczęło się wraz z Oświeceniem, a w XIX wieku nauka obrała już formę dojrzalszą, zbliżoną do współczesnego rozumienia nauki. Istotą naukowego myślenia jest DOWÓD, oparty o logiczne reguły i metodologię dedukcyjną, zoperacjonalizowaną przez FALSYFIKACJĘ.

Kwestie metafizyczne i religijne nie mają znaczenia dla podejścia naukowego. Są jednak częścią kultury ludzkiej i stanowią jej MITYCZNĄ część. Można zatem mówić o obecności i potrzebie mitu. Odnoszą się do całości bytu, a także konieczności wszelkich zdarzeń, których doświadcza człowiek. Mityczne myślenie pokazuje zatem drugą stronę zdarzeń. Wedle mitycznego myślenia, ta druga strona zdarzeń nie ma charakteru warunkowego, a mimo tego może mieć sens.

Myślenie mityczne – metafizyczne – warunkują inną stronę ludzkiego bytu i losu. To inna strona niż warunkowanie empiryczne i naukowe. Tutaj nie ma DOWODU, jak w naukowym rozumowaniu. To potrzeba człowieka, która stała się elementem kultury, jej dychotomii mitycznej i naukowej. Istnienie tej ambiwalencji jest faktem i nie można unieważnić metafizycznej strony ludzkiej kultury. Taki układ już zaistniał.

Potrzeba istnienia metafizycznej i mitycznej strony ludzkiego myślenia wynika z potrzeby odpowiedzi na ZAGADNIENIA OSTATECZNE – sens i cel ludzkiego życia. Na pytania ostateczne nauka nie udziela odpowiedzi, a człowiek odpowiedzi oczekuje. Nauka nie udzielała wyjaśnień wtedy jak powstała w czasach Oświecenia, ale wcześniej myślenie przednaukowe, analityczne także takich odpowiedzi nie udzielało. Podstawą wszelkich religii jest odpowiadanie na pytania ostateczne. To zaś kanalizuje się WIARĄ w te odpowiedzi.

Potrzeba wyjaśnienia zagadnień ostatecznych posiada, w uproszczeniu, 3 motywy. Pierwszy, można uznać, że podstawowy, to potrzeba ZROZUMIENIA zdarzeń w świecie fizycznym. To cały czas towarzyszy człowiekowi. To potrzeba zmierza także do wykazania jakiejś celowości, a nawet ŁADU świata. On zaś może być afirmowany, jako taki, który pochodzi wprost od Absolutu, a nawet od Boga.

Drugi motyw to oczekiwanie, że świat jest CIĄGŁY. To daje oparcie. Jednak pewnych faz rozwoju świata nie można wyjaśnić w sposób ciągły i przyczynowo-skutkowy. Istnieją bowiem punkty krytyczne, które mają charakter mutacyjny, jakby … przeskoku. To człowiek wyjaśnia w oparciu o prawo wyboru. Absolut jest zdolny do dokonywania wyborów. To pozwala zachować wrażenie ciągłości. Myślenie naukowe nie zakłada ciągłości, ona nie jest także konieczna. To źródło dysonansu pomiędzy objaśniającym mitem a naukowym dowodem.

Trzeci motyw świadomości mitycznej, to przekonanie, że wszystkie argumenty są WARTOŚCIAMI, które trzeba cenić. To kolejny sposób oswajania świata fizycznego. Myślenie naukowe zaś nie wartościuje, stwierdza na podstawie dowodów. Świadomość mityczna jest arbitralna, nie opiera się o zasady logiki. Jest nawet odwrotnie, to logika jest podporządkowana wartościowaniu.

Tak „rozkładają się” te trzy motywy spraw ostatecznych. One mają jednak jedną cechę wspólną. To jest operacja wykonywana w stosunku do czynnika CZASU. On musi zostać UNIERUCHOMIONY. Ściślej: jego przepływ musi zostać uporządkowany, w jednostajny przepływ. Istnieje również bardziej KUMULACJA niż przemiana rzeczy. To co przeminęło, zachowuje się w tym, co trwa i będzie. To ma świadczyć o ostatecznej CELOWŚCI świata i jego ładu. To bardzo ważny nerw mitycznego i religijnego myślenia.

Te wszystkie zabiegi mają wykluczyć ostatecznie PRZYPADKOWOŚĆ świata i ludzkiej egzystencji. Przypadek bowiem kwestionuje fundamenty sensu. Tworzy jedynie wrażenie ABSURDU świata. Ten zaś jest przeciwstawny do boskiego porządku.

Tak powstała OPOZYCJA rozumiejącego mitu i wyjaśniającej nauki. Jest także żywa opozycja WIARY i NAUKI. Każda z nich ma własne racje. Jedna odwołuje się do Absolutu, którego nie jest w stanie logicznie dowieść. Druga, naukowa barykada, nie bierze pod uwagę absolutu i transcendencji. Trzeba jednak dodać, że pozycje metafizyczne dokonują częstych operacji „unaukowienia” wiary i mitu. To nie mogło skończyć się sukcesem. Co ciekawe, to strona naukowa także dokonała pewnego wysiłku, aby wpisać mit w część poznania świata. Oto próbowano naukowo uzasadniać powstanie mitu. To stało się jednak zwykłą racjonalizacją, którą zapożyczały religie, w tym obficie chrześcijaństwo.

Do XIII wieku nauka funkcjonowała obok wiary, jej rolą było w zasadzie uzasadnianie wiary. Nie należy także rozumieć tamtej nauki w sensie nowożytnym. Uprawiana była często przez ludzi kościoła. Nauka nie była niepodległa. To zaczęło się zmieniać końcem XIII wieku, dokładnie w 1270 roku, w Paryżu, na Sorbonie. Warto prześledzić tło i sekwencje wypadków.

Początkiem sporu pomiędzy wiarą i nauką było pojawienie się koncepcji PODWÓJNEJ PRAWDY. Chodzi o to, że zdanie jest prawdziwe z punktu widzenia nauki i fałszywe z punktu widzenia wiary. To był wówczas poważny problem, duży zgrzyt.

XIII wiek to czas rozwoju logiki i wielkich dyskusji teologicznych. Początek dało odkrycie pism Arystotelesa. Treści jego pism były w pewnej sprzeczności z ówczesną teologią. Chodziło dokładnie o 2 niebagatelne zagadnienia: NIEŚMIERTELNOŚCI DUSZY i WIECZNOŚCI ŚWIATA.

Zwolennicy Arystotelesa – SigerBoecjusz – byli duchownymi, którzy twierdzili, że jest JEDNA, ogólna dusza, że wszechświat jest WIECZNY. Oznaczało to przecież, że człowiek nie posiada zindywidualizowanej duszy, a świat nie został stworzony. To było kompletnie sprzeczne z doktryną Tomasza z Akwinu i obowiązującym tomizmem.

Św. Tomasz sprzeciwił się takim tezom, a że sam był zwolennikiem Arystotelesa, to zarzucił Sigerowi i Boecjuszowi złą interpretację pism Greka. W swoich tekstach Siger i Boecjusz cokolwiek kluczyli na ten temat, ale można było wyczytać … herezję. 

Wtedy to, w 1277, oficjalnie potępiono teorię podwójnej prawdy. Ta otwierała przecież drogę do FILOZOFII NATURALNEJ, w pewnym stopniu niezależnej od teologii.

Tomasz wyjaśnił jednoznacznie zaistniały konflikt wiary i nauki.  Stwierdził, że nie ma sprzeczności, ponieważ Bóg stworzył wiarę (teologię) i naukę (filozofię naturalną). A jeżeli Bóg coś stwarza, to nie może być sprzeczności.

Tomasz wyjaśniał dalej, że są pewne tezy wiary, których nie można dowieść naukowo, ale też nie można ich naukowo obalić. Te tezy religijne mają pierwszeństwo, bo je stworzył Bóg. To oczywiste, że prędzej myli się filozofia naturalna (nauka) niż wiara. Rolą filozofii (nauki) jest odpieranie ataków na wiarę.

Dzięki temu stwierdzeniu jednak zaistniał DUALIZM teologii i filozofii naturalnej. To był jednak istotny POSTĘP. Zaistniała oficjalnie nauka, którą wówczas rozumiano jako filozofię z przydomkiem „naturalna”.

To był prawdziwy wstęp do pozytywizmu, a ściślej: takie zalążkowe, pozytywistyczne myślenie. Opisane wydarzenia miały miejsce w Paryżu, na Sorbonie. Na Uniwersytecie Oksfordzkim w tym samym czasie działał i tworzył zaś franciszkanin Roger Bacon. To ważna postać dla rozwoju nauki. Zażądał odważnie EKSPERYMENTALNEJ kontroli dla wiedzy. Tak stał się ojcem EMPIRYZMU. To ewidentne jądro nauki. Ten nurt rozwijał się przez wieki w Anglii.

Bacon oprócz eksperymentu doceniał DEDUKCJĘ, która stosował w geometrii, ale to także był krok do przodu. Sformułował także frazę, która była kluczowa dla przyszłych pragmatystów. Stwierdził: tle możemy ile wiemy.  W przypadku Bacona warto odnotować jego oryginalne łączenie metody naukowej i wiary. Doświadczenie mistyczne miało potwierdzać doświadczenie Boga. Tak Bacon rozszerzył rozumienie doświadczenia.

Paryż i Oksford przewodził w dyskursie nad relacją wiary i nauki. Także z Oksfordu pochodził znany Wilhelm Ockham. Oczywiście, znana jest jego brzytwa Ockhama. Zasłynął nominalizmem w wersji purytańskiej. Chodzi o to, że coś, co nie ma odpowiednika w doświadczeniu, to nie istnieje. Wedle Ockhama nie wolno mnożyć ponad miarę zbędnych bytów. Istnieją zatem tylko dwa typy bytów: doświadczalne KONKRETY i  własności tych konkretów. Takie twierdzenie stały wprost w sprzeczności z metafizyką, ze scholastyką. Miał przez to kłopoty i musiał uciekać przed klątwą Watykanu.

Ockham był także mnichem i jakoś próbował pogodzić skrajny empiryczny nominalizm z wiarą. Powiązanie, jakie stworzył, było także dość oryginalne i przewrotne. Otóż, prawdy religijne nie są dowodliwe i mogą być JEDYNIE przedmiotem wiary, która trzeba mieć i na tym poprzestać, bo uzasadnienie są bezsensowne. To wprost prowadziło do rozdziału nauki i wiary, a nawet kościoła od państwa. Było mocno wywrotowe, jak na tamte czasy. Takimi twierdzeniami inspirowała się również Reformacja.

Wiek XVII to dalsze rozwijanie naukowego podejścia i uzasadniania świata w oderwaniu od wiary i religii. To czas wielkiego Galileusza, początek ery nowożytnej. Galileusz sformułował doniosły PROGRAM POZNANIA. Dotąd opisywanie przyrody oparte było nieempiryczne, metafizyczne podejście, opis natur i ich form w sposób jakościowy, opisowy, czasami ezoteryczny, a nawet baśniowy. Galileusz to unieważnił na rzecz wyłącznie ILOŚCIOWEGO opisu, poddającego się pomiarowi. Takie podejście przeciwstawiało się teologicznemu ujmowaniu i opisywaniu świata. Znane są do dzisiaj problemy Galileusza z tego powodu. Kościół katolicki nie uznawał jego teorii, Kopernika zresztą także. To był czas, kiedy obowiązywał geocentryczny, religijny, kreacjonistyczny opis świata.

W XVII wieku Kartezjusz napisał Rozprawę o metodzie. To był wstęp do Oświecenia. Wtedy to narodziła się nauka, jaką znamy współcześnie. Nastąpił rozdział nauki i wiary. Ale on się na dobre nigdy w pełni nie dokonał. Istnieją przeciwnicy takiego rozdziału.

Pod koniec XX wieku Watykan opublikował słynną encyklikę Fides et ratio – wiara i rozum. Tam padają zdania bardzo podobne do tych, które głosił Tomasz. W zasadzie to jest ta sama argumentacja.

W encyklice można bowiem przeczytać: „…wiara i rozum są jak dwa skrzydła unoszące człowieka ku kontemplacji prawdy”. Można także przeczytać, że wiara i rozum, jako pochodzące od Boga, nie mogą być ze sobą w sprzeczności.

Tomizm i scholastyka jest nadal wiodącą doktryną utrzymywaną przez Watykan. Młyny kościelne mielą wolno…

Sprawa konfliktu nie jest oczywiście zamknięta. Ważne stanowisko wygłaszają współcześni filozofowie naturaliści i nie tylko…

Według nich, nauka i religia nie są spójne. Dyskusja na temat porównań wiary i nauki  nie jest naukowa. To jest dyskusja filozoficzna. Chodzi w istocie o JĘZYK OPISU ŚWIATA.

W przypadku dyskusji na temat wiary i nauki istnieją DWA JĘZYKI. Jeden język jest TEOLOGICZNY, a drugi NATURALISTYCZNY. Aby coś uznać za niesprzeczne musi być wyrażane w TYM SAMYM języku logiki. Religia i nauka to inne języki.

Intuicyjnie można to także zrozumieć, bo przecież nie można się dogadać, jeżeli jedna osoba używa języka polskiego, a druga zna wyłącznie mandaryński. Z takiej rozmowy nic nie wyniknie.


Zamknij