wczytywanie strony...
Instytut Karpacki Baner Innowacyjna edukacja

Schizofrenia Rosji

Ciężkie jest ciągłe życie pomiędzy prawdą i kłamstwem. Dotyczy to, zarówno ludzi, jak i całych społeczeństw. Taki los spotkał Rosję. Dzieje się to już od jakichś minimum 300 lat. To wtedy, po wygranej w wojnie północnej, rozwinął się imperialny miraż Rosji. To jest jednocześnie marzeniem i przekleństwem Rosji. Fundamentem tej inklinacji jest kompleks podległości Mongołom w wiekach wcześniejszych.

Prawda i kłamstwo graniczą ze sobą poprzez wolicjonalne przekonanie o prawdziwości. Wystarczy wierzyć w prawdziwość twierdzeń, a nie ma już znaczenia, czy te twierdzenia są prawdziwe czy fałszywe. Takie stanowisko wypracowała sobie Rosja. To przekonanie wyznaje większość Rosjan. Jakie to proste? Wystarczy wierzyć w swoje rojenia o wielkości, aby stać się wielkim. To mechanizm schizofrenicznego myślenia wielu Rosjan, także elit.

Fałszywe przekonanie Rosjan o swojej wielkości stało się fundamentem politycznym Rosji. To kłamstwo, w gruncie rzeczy, nie polega tylko na propagandzie. Ono ma głębsze podstawy. To takie ontologiczne uzasadnienie podstaw istnienia, a nawet przetrwania. Kanalizuje się to pasjansem złudzeń, które pozwalają pogodzić się z rzeczywistością i pozwalają żyć Rosjanom i przetrwać Rosji. Wyobrażenie trzeba zatem naciągnąć do wiary w jego prawdziwość. Takie to „czary-mary” wykonują Rosjanie od wieków.

Jest w Rosji ambiwalencja. Z jednej strony jest wielki obszarowo kraj, największy na świecie. Są bogate złoża cennych pierwiastków. Jest także sztuka rosyjska, literatura, muzyka. Z tego wszystkiego Rosjanie są bardzo dumni. Ale jest także bieda rosyjska, skarlała rzeczywistość, ruski bardak. Temu towarzyszy poczucie, że gdzieindziej, na Zachodzie, żyje się ludziom znacznie lepiej. Pojawia się nieznośny dysonans, który trzeba jakoś przezwyciężyć, aby żyć. I tutaj jest clou sprawy i tutaj jest der Hund begraben.

Taki stan rzeczy trwa już o Piotra I. Wygrał kluczową bitwę pod Połtawą, pokonał imperialną Szwecję w 1709, co zmieniło wiele. Zaaplikował Rosji częściowo zdobycze Oświecenia. Ale pozostawił wpływową część ruskiego skansenu, gdzie zainstalowało się wsteczne prawosławie i przekonanie, że myślenie krytyczne jest złe, że trzeba się godzić z codziennością i ufać władzy bezgranicznie.

Niekończące się ruskie przestrzenie, pełne bogactw naturalnych, użyźniono przekonaniem o moralnej wyższości Rosji, o jej dziejowym posłannictwie i takich tam mesjanistycznych duperelach. Przeciętny Rosjanin zaczął gardzić zgniłym Zachodem, jego materializmem, ale jakoś pogodził się z korzystaniem z dóbr Zachodu, jego technologii. Wszystko idzie pogodzić ze sobą, jak się ma szczerą chęć sakralizacji i wywyższenia.

Tak zbudowała się tożsamość Rosji i Rosjan. Oparciem dla niej stała się fałszywa mitologia, która wytworzyła fatalne, imperialne imaginarium. Jeżeli tak się stało, to było już łatwo na fuzję silnego związku przyczynowego pomiędzy ruską tożsamością, pojmowaniem świata, przeszłości, a najazdem na Ukrainę.

Rosyjska imperialna mitologia pełni również jednoznaczne, użytkowe funkcje. To ma właśnie związek z dwoma aspektami współczesnej Rosji: biedy i odpodmiotowienia społeczeństwa, ruskiego ludu. Teraz realizuje się użytecznie funkcja imperialnego mitu. To taka kompensacja indywidualnych i grupowych nieszczęść, fatalnego losu. Jest tak, jak w tym rosyjskim kawale. Mówi Rosjanin do drugiego: nie mam pieniędzy, żona mnie zdradza. A ten drugi odpowiada: ale Krym jest nasz!  To skrótowo oddaje cały sens tej fatalnej kompensacji. Można rozważać i toczyć spory o indywidualnej winie zwykłego Rosjanina za przyjęcie takiego kompensacyjnego mechanizmu. Kto zatem za to odpowiada? Właśnie, kto? Znowu elity? Władza, usłużni intelektualiści, nacjonalistyczni twórcy kultury? A może jeszcze jakaś szalona, ślepa synergia? I jest bezmyślne brnięcie, z pieśnią na ustach.

Tak w Rosji, od lat, rozgrywa się dramat. Na scenie występują skorumpowane elity, utrwalacze mitologii, strażnicy chorego imaginarium i nieliczni szamoczący się przeciwnicy systemu chcący zaprezentować krytyczne myślenie. Ci ostatni nie mają jednak szans. Wojnę z Ukrainą popiera około 70% społeczeństwa. Na ruskich zadupiach, to w zasadzie wszyscy popierają władze i wojnę. Moskwa i Petersburg są jak stokrotki na gnojowisku. Chociaż i tam większość popiera koncepcję imperium.

W Rosji powołano również kłamliwy konstrukt – rosyjską duszę – która to niby jest pełna metafizycznych sprzeczności, ale i wyższej, uwznioślającej tajemnicy. Ostatecznie to pozytywny byt. Tak usprawiedliwiano fatalną mentalność i zwykłą ruską ciemnotę. Ale to także skutkowało intelektualnym namysłem nad ową duszą, który nierzadko prowadził do zachwytu zachodnich elit, jajogłowych i pięknoduchów. Argumenty na niezwykłość „rosyjskiej duszy” podsuwała również literatura rosyjska i jej uzdolnieni twórcy. Taki aport i depozyt był przekazywany z pokolenia na pokolenie i uzupełniał sowiecką i putinowską propagandę, dobrze się z nią rymował. Potencjał atomowy także do tego pasował, bo w końcu jest i obszar i siła. Jest „wielka” Rosja. Jest „ruskij mir”.

Narodziła się zatem mesjanistyczna tajemnica o duszy i rosyjskim posłannictwie na skalę całego globu. Ta tajemnica, to amalgamat łączący i godzący ze sobą: prawdę i kłamstwo, fakty i fikcję, a wreszcie rozum z wiarą. Ta tajemnica jest dość pojemna, bo w sumie to nie wiadomo, co w niej jest, nikt nie rozumie jej do końca, bo w jest przecież tajemnicą. To jest samozwrotna konstrukcja.

Ważne jest również założenie, że jednostka jest niczym, musi się podporządkować ogółowi. No i oczywiście władzy trzeba się podporządkować, najlepiej aby ona, ta władza, personalizowała się figurą pomnikowego wodza. Jest zatem postać: cara batiuszki, Lenina, wiecznie żywego, Stalina w białym uniformie z czarnym wąsem, Breżniewa na trybunie honorowej, no wreszcie Putina z obnażonym torsem, na koniu. Warto zauważyć, że ta zasada podporządkowania i emblematycznego wodza jest także istotna dla każdego systemu faszystowskiego. Tutaj, w Rosji, nabrała charakteru mesjanistycznego, posłanniczego. To ważny składnik fundacyjnego kłamstwa, przebierającego się w atrakcyjną i niezgłębioną tajemnicę. Ona jest także … przeznaczeniem, dlatego staje się święta. Tajemnica, przeznaczenie, to immanentny składnik rosyjskiej duszy. To jednocześnie prosta, ale i misterna konstrukcja i operacja. To zależy, kto ją ma odczytywać, czy prosty lud, czy wykształcone elity. Dla każdego jest inny sztos. Finalnie, większość wierzy w ontologię rosyjskiej duszy.

Literatura rosyjska dostarcza ciekawych przykładów i uzasadnień dla tych karkołomnych ekwilibrystyk intelektualnych. Gogol w Martwych duszach niemiłosiernie naśmiewa się z ówczesnych parcianych elit ruskiej prowincji, ale także daje temu dziadostwu jakieś usprawiedliwienie, że niby tak musi być, bo to jest Rosja. Jakby ten kraj miał inne kryteria oceny, nie wiadomo w sumie jakie. Można te Gogolowe wywody wyjaśnić także inaczej, jak się koniecznie chce, że to krytyka imperialnej Rosji, kolosa na glinianych nogach, bo bez jakichkolwiek podstaw w terenie. To, że można różnie interpretować, daje pole wyboru. Gabriela Zapolska nie pozostawiła wyboru interpretacyjnego…

Przaśność życia rosyjskiej, carskiej prowincji opisał nie tylko Gogol. W tym samym czasie w podróż do Rosji wybrał się markiz de Custin. Napisał słynne Listy z Rosji. To opisy wprost wyrwane z Gogola w formie dramatycznego reportażu. To opis życia zwykłych Rosjan i stosunek elit do ludu, to przerażający obraz.

Warto zacytować de Custin: W sercu rosyjskiego ludu fermentuje bezładna ambicja, ogromna, jedna z tych ambicji, które mogą kiełkować tylko w duszy uciskanych i żywić się tylko nieszczęściem całego narodu. Ten naród, na wskroś zdobywczy, chciwy z powodu braków, pokutuje z góry u siebie upadlającą pokorą za nadzieję sprawowania tyranii u innych. 

To sporo wyjaśnia, także napaść na Ukrainę. Teraz również łatwiej sobie wyobrazić i zrozumieć gwałty i grabieże dokonywane przez rosyjskich wojaków w Ukrainie. Dla niech bogactwo ukraińskich gospodarstw domowych jest nie do pojęcia. Podobno 30% Rosjan nie ma łazienek i korzysta ze sławojek, żyją prawie jak 100 lat wcześniej. Co by było, gdyby te sołdaty weszły do wiosek Szwajcarii? Pomyśleliby, że są w raju. Grabienie i okrucieństwo jest formą odreagowania kompleksów. Łupy wojenne to tradycja armii rosyjskiej, zaczerpnięta jeszcze od Mogołów i Tatarów. Okrucieństwo także ma swoje tradycje w Rosji. Maksym Gorki kiedyś stwierdził: Największym czynnikiem sukcesu narodu rosyjskiego jest jego sadystyczne okrucieństwo.

Rosyjskiej armii należy jeszcze poświecić zdań kilka. To podobno miała być druga armia świata, niezwyciężona, postrach dla innych. W Ukrainie okazało się, że objawił się ponad epokowy ruski bardak, bo oto wojsko rozkradło systemy nawigacji, a nawet silniki w czołgach i one nie mogą ruszyć w bój. Ktoś ukradł, podmienił racje żywnościowe dla wojska i ono na froncie głoduje. Znacząca część pocisków nie eksploduje, bo zawilgły, ze względu na złe przechowywanie. Do walki posyłani są rekruci, a poległych się nie zbiera z pola walki.

Rosyjskie sołdaty grabią co popadnie. Pojazdy wojskowe, oprócz funkcji bojowych, służą do przeważenia rabowanych: odkurzaczy, zapiekaczy, lodówek, pralek, telewizorów. Zegarki są także w cenie, ale to już wiadomo od II wojny o inklinacji ruskich wojaków do zegarków. Wstrząsające, ale i groteskowe są rozmowy telefoniczne wojskowych rabusiów z żonami, które im pomagają w wybieraniu łupów. Wychodzi na to, że większość jest sformatowana jednako i traktuje wojnę jako oczywistą okazję do wzbogacenia się, nie gorszy ją zwykła kradzież. Jakby tego było mało, to Białoruś służy, nie tylko jako miejsce zgrupowania armii, ale jako bazar do sprzedaży „towaru” na organizowanych targowiskach, ale także jest miejscem uruchamiania przesyłek kurierskich do swoich stadeł. Szczególnie jednak zastanawiają kradzione zabawki. W tym realizuje się znowu zdumiewająca, schizofreniczna ambiwalencja. To jakichś karykaturalny i perwersyjny akt ojcowskiej troski nad dziećmi, ale tym własnymi. Te ukraińskie się nie liczą. Oto: żona dostanie nowy odkurzacz, a riebionok igruszkę. Trzeba ją tylko przetrzeć z kurzu i krwi, albo uprać i śladu nie będzie, a dziecięca radość będzie. Tak, Stalin i rosyjskie sołdaty kochają dzieci…

Ukraińcy w licznych memach porównują armię rosyjską do tolkienowskiej armii orków. Tak z kolei popkultura jakoś kompensuje rosyjskie zbrodnie. Perwersyjny spektakl odbędzie się 9 maja, kiedy to niezwyciężona armia rosyjska będzie defilować po placu czerwonym z okazji dnia pabiedy. Już teraz cisną się skojarzenia z defiladą orków, którzy świętować będą pokonanie innej armii orków. Znowu wybrzmi zamaszysta narodnaja wajna. Potem zmrozi gremialne ura. Imperialna duma sięgnie wyżyn, poleją się łzy i morze wódki. To będzie dość żałosny spektakl przeznaczony dla masochistów.

Tołstoj w perfekcyjnej powieści Wojna i pokój rysuje także nimb Rosji, która dzielnie walczy z najeźdźcą i go pokonuje w heroicznym zrywie. Ewidentnie pozytywny bohater Bezuchow, na początku jest zachodnim pozytywistą, aby w końcu stać się wyznawcą tradycji rosyjskiego ludu i to się okazuje właściwym wyborem (tego ludu opisanego przez Gogola i de Custin). Tołstoj w nagrodę daje mu szczęście rodzinne. A gdyby wygrał Bonaparte, to przyniósłby do przaśnej Rosji choćby Kodeks Cywilny. To mogłoby zmienić choć trochę Rosję. Zachód przegrał, wygrało samodzierżawie. Rosja zwycięstwem nad Napoleonem wypełniała swoje „przeznaczenie”.

Tołstoj nie miał łatwego życia w carskiej Rosji, to prawda, ale i w jego życiu i dziele można dopatrzyć się wieloznaczności, która można interpretować na korzyść zacofanego imperializmu. I co z tego, że dzisiaj Tołstoj zapewne potępiłby wojnę w Ukrainie?

Dostojewski był otwartym nacjonalistą, ale w Biesach narysował karykaturę ruskiej władzy, autokratyzmu. Ale także powołał do życia opozycję: nihilizm versus słowianofilstwo. To ostatnie miało być receptą dla Rosji. Jakże to bliskie jest imperializmowi. W powieści błyskotliwie narysowane są postacie i ich dylematy na granicy psychoanalizy i psychiatrii, ale w skali makrospołecznej recepty autora są dość jasne. Przed Rosją jest posłannictwo…

To co rozpoczął Piotr I kontynuowała caryca Katarzyna jako dziedzictwo historyczne. To stało się święte dla wojska, elity i zwykłych Rosjan. To wbiła głęboko w ruskie łby „wielka” Katarzyna. Potem tą schedę dziedziczyli kolejni carowie, a wreszcie: Lenin, Stalin, Chruszczow i Breżniew. Teraz to posłannictwo realizuje Putin. To nieodrodny syn tego imperialnego dziedzictwa. Pasuje do tego zestawu, jak ulał. To nic, że to zestaw inspiracji wyrwany wprost z XX i XIX wieku. W Rosji czas płynie inaczej, hybrydowo, czasami nawet się cofa.

W prozie Dostojewskiego można także odnaleźć wyjaśnienie okrucieństwa, również takiego maksymalizmu i przesady. To jest także przewrotna rada, jak poradzić sobie z niezgłębioną tajemnicą. Trzeba tylko właściwie przyjrzeć się Dymitrowi Karamazowi z Braci Karamazow.  Jak się nie wie, co robić, to trzeba iść na maksa, po całości. Nie wolno bowiem być „letnim”, trzeba być zimnym, a najlepiej gorącym. Tak też Dymitr Karamazow nie pitoli się „w tańcu”: pije, bije, zabija, kocha, marzy. Wszystko w pełnej skali. To pozytywny bohater dla Rosjan, a nawet pewien przykład „szto diełat”.

Rosjanie wiedzą zatem, dlaczego i jak iść na całość. Kilka lat temu odbyły się zawody w wytrzymywaniu w saunie, ale jak najdłużej. To był pojedynek pomiędzy Finlandią a Rosją. Zawodnik fiński wyszedł z sauny wcześniej, a Rosjanin został dłużej i … wyzionął ducha. Wtedy to rozpoczęła się prawdziwa awantura o to, kto wygrał zawody. Rosjanie byli przekonani, że ich zawodnik zwyciężył. To dobry przykład dla zrozumienia mentalności i rosyjskiego podejścia. Dymitr Karamazow także by zwyciężył w tej saunie...

Wedle tego przepisu trzeba pójść do końca w Buczy, w Mariupolu i w całej Ukrainie. Trzeba bombardować jeszcze bardziej, kraść jeszcze więcej, gwałcić jeszcze częściej. Kompromis jest obcy ruskiej mentalności. To dowód słabości. Rosjanie wycofują się  tylko wtedy, jak dostaną kompletny wpierdol.

Więcej optymizmu daje Czechow, ale jeżeli kierunkowo zinterpretuje się Wiśniowy sad. Nie chodzi bowiem o alegorię upadku rosyjskiego ziemiaństwa, ale imperialnej Rosji. A tę właśnie powinna symbolizować postać wdowy Raniewskiej. To personifikacja imperialnej Rosji, która nie może się odnaleźć we współczesności, żyje w złudzeniach krążąc po onirycznym i groteskowym wiśniowym sadzie. On jest symbolem integrystycznego tradycjonalizmu jako recepty dla imperialnej Rosji.

Idąc tym tropem, można utożsamić imperialną Rosję z Raskolnikowem ze Zbrodni kary Dostojewskiego. Otóż, były student Raskolnikow postanawia zabić siekierą starą kobietę, aby dowieść samemu sobie, że może i jest w stanie zerwać z klasyczną moralnością. To ma go uczynić lepszym. Tak, imperialna Rosja jest także, jakby już „była”… Napadła na Ukrainę z tankami, a w sumie to z siekierą. Ten fatalny akt jest także zerwaniem z humanistyczną moralnością Zachodu. Rosja ma swoje, lepsze przeznaczenie. Trzeba zerwać z Zachodem. Wedle Putina: zgniłym, liberalnym, pederastycznym, zakłamanym, schyłkowym. Zachód i jego twory, instytucje muszą upaść, ukorzyć się przed Rosją. Na pewno nic nie będą wskazywać „wielkiej" Rosji. To pewne. Dlatego trzeba napaść i zdobyć Ukrainę, która zdradziła, sprzedając się Zachodowi.

Napaść na Ukrainę jest  okrutną i bezmyślną manifestacją jakichś wstecznych i imperialnych racji. Jest także kompletną kompromitacją. Raskolnikow także, dwoi i się i troi, aby swój durny czyn intelektualnie uzasadnić, ale im bardziej się stara, to tym więcej wychodzi z tego bezsensowne matołectwo. Czy koncepcje Aleksandra Dugina, współczesnego proroka imperialnej Rosji, nie brzmią podobnie do rojeń Raskolnikowa?

Kto będzie Sonią Marmieładową dla Rosji? Jeżeli staną się nią Chiny, to nie doprowadzą one do pokuty i nawrócenia Rosji. Będą działać, jak klin na kaca, także z jego syndromem, krótkiej ulgi, a z biegiem czasu jeszcze większej marginalizacji Rosji. Po upadku Putina może rolę Soni obsadzić Zachód. On, podobnie do Soni, ma za sobą grzech prostytuowania się i to z Rosją. Ten proceder realizował się poprzez: wpuszczanie jej na salony, wpisywanie do porządku ekonomicznego, naiwna wiarą w jej „nawrócenie” na ideały liberalnej demokracji i prawa jednostki. Ale wprzód Rosja musi upaść, zrozumieć swój błąd, ukorzyć się, jak Raskolnikow, „pokłonić się na wszystkie cztery strony świata”. Dopiero wtedy można przejść do fazy pokuty. Ruscy ludzie muszą zobaczyć naocznie, ale także odczuć na swojej skórze skutki imperialnych ambicji i takiej polityki elit. Rosyjskie społeczeństwo powinno być także obciążone odbudową Ukrainy. Wiele się jeszcze musi wydarzyć…

Przed Rosją, po upadku jej imperialnych ambicji, jest długa pokuta. Podobnie, jak było z Niemcami po II wojnie światowej. Schizofrenia to ciężka choroba, ale można ją leczyć. Narody i społeczeństwa także powinny zostać poddawane leczeniu. Kiedyś, po wojnie, zapytano Carla Junga: co należy zrobić z Niemcami? Odpowiedział, że należy ich poddać leczeniu. Niemcy wychodzili z zaczadzenia przez 20 lat, bo dopiero w 1968 zauważyć było można jakieś efekty leczenia, gdy młode pokolenie odrzuciło spuściznę nazistowską. Rosyjski imperialny faszyzm jest także niełatwy do wyleczenia, a i potrwa minimum jedno pokolenie. Rosjanie muszą od nowa odczytać wskazania: Aleksandra Hercena, Sacharowa, Kowaliowa i innych nieimperialnych intelektualistów. Na szczęście tacy jeszcze są w Rosji, a bardziej już na emigracji.

Od jednego trzeba zacząć, że świat nie potrzebuje Rosji do niczego, także bez jej minerałów się może obejść. Rosja nie jest niczego depozytariuszem. Nie ma żadnego posłannictwa. Co może przekazywać innym narodom? No przecież nie ruskij mir. Nie ma także żadnej tajemnicy tkwiącej w metafizycznej duszy rosyjskiej. Nie ma żadnej duszy rosyjskiej. To jest bzdura. Ten fantazmat można sobie wsadzić sobie w d...

Potrzebna jest także dekonstrukcja tworu jakim jest „wielka kultura rosyjska”. Istnieje pewien związek pomiędzy literaturą rosyjską, a imperialnymi dążeniami Rosji. To także nie znaczy, aby tej literatury nie czytać. Po pierwsze, nie cała literatura rosyjska jest taka, a po drugie, dzięki lekturze można zrozumieć Rosję i Rosjan. Wskazane jest dokonanie inteligentnej dekonstrukcji.  Po takiej operacji będzie można ze spokojem czytać Puszkina, Dostojewskiego i słuchać Czajkowskiego i Szostakowicza. Teraz także można, ale z erratą. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej, to jasne. Trzeba tylko wyplewić wszelakie naiwności i imperialne miazmaty. Rosja jest jak wielkie pole minowe. Ukrainę uda się rozminować, ale czy uda się rozminować Rosję? Miny w mentalności rosyjskiej tkwią mocno. Wiele umysłów jest zaminowanych. To przykre i okrutne stwierdzenie, ale nadzieje daje wymiana pokoleń.

PS

Teraz warto posłuchać tego utworu. To kwartet smyczkowy c-moll Dymitra Szostakowicza. Pasuje jak ulał do całości... https://www.youtube.com/watch?v=G2D3VVX01ls&ab_channel=PatrycjaPettersen


Zamknij