wczytywanie strony...
Instytut Karpacki Baner Innowacyjna edukacja

Pozytywizm prawny

Nazwa pozytywizm ma konotacje … pozytywną. Pozytywiści chcieli zmieniać świat na lepsze. Proponowali pracę organiczną, u podstaw. Doceniali nauki społeczne i przyrodnicze. Co działo się z pozytywizmem na gruncie prawa? Tutaj było ambiwalentnie.

W wieku XIX sformułowano doktrynę twardego pozytywizmu prawnego. Liderem tego stanowiska był John Austin. Stanowczo twierdził, że prawo ma wynikać z WOLI WŁADZY, suwerena. Władza zaś bierze się z siły mierzonej wygraną wojną, rewolucją, przewrotem, itp. Prawo staje się rozkazem władzy państwowej.

Ważną rolę w tych założeniach prawych ma sprawczy SUWEREN. To brzmi znajomo, bo dużo się teraz mówi o suwerenie, jego woli. Jak rozumiany jest suweren? Suweren to jednostka, albo grupa, która ma władzę nad innymi jednostkami. Proste.

Jest wiek XIX, za pasem XX. Jakże takie podstawy prawa musiały podobać się wszelkiej maści dyktatorom, monarchiom oświeconym? Ale trzeba zauważyć, że te założenia sekularyzują prawo. Do tego czasu panowało założenie, że prawo swoje źródło ma w prawie naturalnym pochodzącym od Boga.

Rewolucje zrobiły jednak swoje i boskie prawo, którego interpretatorami byli duchowni odchodziło w cień. To był postęp.

Takie podejście do prawa znalazło szczególnie podatny grunt w Niemczech pierwszej połowy XX wieku. Twórczo teorie Austina rozwijał Carl Schmitt. Do założenia o prawnym prymacie woli władzy pasują: rozkaz, Ordnung, wierność. Trzeba słuchać i wykonywać rozkazy władzy, nawet te głupie i skrajnie niemoralne. Trzeba utwierdzać i szanować porządek ustanowiony przez władzę. No i trzeba być wiernym władzy.

Twardy pozytywizm odniósł jednak porażkę. Musiał się wydarzyć faszyzm, nazizm i Auschwitz. Ślepe wykonywanie rozkazów zbankrutowało. Ale jeszcze w Norymberdze naziści powoływali się na konieczność wykonywania rozkazu. To miało ich usprawiedliwić. Ale źródło tej linii obrony tkwiło w twardym pozytywizmie prawnym sformułowanym przez Johna Austina.

Refleksja Fryderyka Wielkiego, że „zwycięzców nikt nie będzie sądził” wyprzedzało założenia twardego pozytywizmu. W Norymberdze można było sądzić przegranych zwycięzców, ale ich sądzi jeszcze historia.

Nie należy potępić twardego pozytywizmu prawnego w czambuł. Jest chyba jeden pozytyw. Takie ujęcie proponuje system prawny dla zróżnicowanego społeczeństwa. Może być szerszym, wspólnym mianownikiem. Wcześniej takim mianownikiem było ciasne prawo boże, ale ono ostatecznie pochodziło od ludzi – duchowieństwa. To oni byli włodarzami rozumienia moralności, podstawy prawa.

Prawo zawsze jest ustanawiane przez ludzi. Zasadniczą kwestią jest jednak: jacy to ludzie.


Zamknij