wczytywanie strony...
Instytut Karpacki Baner Innowacyjna edukacja

Nauka

W starożytności nauka polegała na REFLEKSJI nad wszystkim. Nie istniał podział na dyscypliny nauki. Podobnie naukę traktował Kartezjusz w XVII wieku. Człowiek zajmujący się nauką był mędrcem, filozofem. Często zajmował się różnymi zagadnieniami, dzisiaj definiowanymi jako konkretne dyscypliny. Mówi się o „ludziach renesansu”, takim był Leonardo da Vinci. Szerokość jego zainteresowań zdumiewa do dzisiaj.

Pierwsze rozróżnienie robi w zakresie nauki uczynił Immanuel Kant. Wyodrębnił naukę jako sferę ZMYSŁU i INTELEKTU. Dzisiaj to wydaje się oczywiste, wówczas nie było. Zmysły to doświadczenie – wiedza A POSTERIORI. Intelekt to wiedza czysta, nie wymagająca doświadczenia – A PRIORI – pochodząca wprost z rozumu.

Definiowaniem nauki zajmował się pozytywista August Comte. Twierdził, że przedmiotem poznania naukowego są FAKTY i ZWIĄZKI między nimi.

Wedle Comte nauka rozwijała się fazami. Faza pierwsza związana była z teologią, gdzie ważna była rola bóstwa. Druga to faza metafizyczna, gdzie pojawiła się rozumowa spekulacja. Faza trzecia to POZYTYWIZM, czyli fakty i związki. Powstał podział na dyscypliny nauki, jakie są znane dzisiaj.

Ten podział wprowadził jednak pewne uproszczenie. Zastosował bowiem wyłącznie kryterium UŻYTECZNOŚCI społecznej. Wartością jest zatem społeczeństwo, człowiek jest wtórny. Tak rozumiana użyteczność nastawiona jest wyłącznie na osiąganie CELÓW. To dość instrumentalne. Nauka zatem nastawiona jest także na osiąganie celów. To pasuje do współczesnego zmaterializowanego i technicznego świata zwiększającego konsumpcję.

A kiedyś Arystoteles mówił o wiedzy czystej, najwyższej nie mającej celu w zaspokajaniu konieczności życiowych i przyjemności. Czy taka wiedza teoretyczna ma jeszcze znaczenie? Jak należy potraktować HUMANISTYKĘ? To ona wpłynęła onegdaj na rozwój kultury. Nauki teoretyczne zmierzały do POZNANIA, a nie do użyteczności.

Powstało istne pomieszanie. Do humanistyki zaliczane są bowiem dyscypliny, które na celu mają postulat użyteczności, osiągania celów praktycznych. Do humanistyki zmierzającej do czystego poznania nie można zaliczyć zatem: ekonomii, socjologii, prawa, politologii, demografii. Nie należy zaliczać również popularnych działów historii. Tej z rysem socjologizowania, ale i historie gospodarczej, ruchów społecznych, historii prawa.

Przedmiotem tych nauk są zjawiska społeczne, ich organizacja, rozwój, czyli … użyteczność. Nauki te powinno się nazwać społecznymi, a nie humanistycznymi. One są nastawione na poznanie, ściślej: na poznanie człowieka. W ramach tych nauk znajdzie się zatem: filozofia, filologie, historia sztuki, kultury, literatury. Z psychologią jest pewien problem, bo ona często graniczy z poznaniem, ale i użytecznością. W tych podziałach jest pewna płynność. August Comte dokonał zbyt daleko idących uproszczeń.

Warto stawiać trudne pytania. W XX wieku pojawił się problem DEMARKACJI. Chodziło o wyznaczenie GRANICY, pomiędzy nauką a pustą spekulacją. Zdaniami naukowymi są wyłącznie zdania weryfikowane EMPIRYCZNIE.

Powstał problem kolejny, ponieważ nie wszystko możemy dostrzec empirycznie. Nie można dostrzec elektronu, kwantu, innych cząstek elementarnych. Nie wszystko zatem można zweryfikować do końca.

Wymyślono POTWIERDZALNOŚĆ, jako dowód naukowy. Takie podejście nazwano elegancko EMPIRYZMEM LOGICZNYM. Ten kierunek powstał 100 lat temu.

Matematyka i logika to GRAMATYKA języka nauki. Nie są potwierdzane empirycznie, ale mówią jak przekształcać w dowodach.

Empiryzm logiczny zakłada REDUKCJONIZM. Na przykład, mechanika klasyczna powinna się zredukować do teorii względności Einsteina. Docelowo powinna powstać JEDNA nauka podstawowa. Takie założenie upadło w latach 60-tych XX wieku.

Otóż, Karl Popper jednoznacznie stwierdził, że „potwierdzalność” jest cechą pseudonauki. Aby zdanie mówiło coś o świecie, to ono musi czegoś ZAKAZYWAĆ, czyli istnieje jedna TEORETYCZNA sytuacja, która, jeśli zajdzie, to obali to zdanie. To właśnie zdanie jest FALSYFIKACJĄ. Popper zastąpił kryterium potwierdzalności kryterium falsyfikowalności.

Po Popperze ważne proklamacje odnośnie sensu nauki wygłosił Tomasz Kuhn. Uważał, że nauka to rozwiązywanie ŁAMIGŁÓWEK, wedle obowiązującego w danym czasie PARADYGMATU nauki. Paradygmat się zmienia poprzez REWOLUCJE.

Nauka rozwija się skokami, w ramach jakichś paradygmatów. Pojawiają się anomalie w ramach danego paradygmatu. Narasta ich liczba i pojawia się „rewolucja” i powstanie nowego paradygmatu. Poszczególne paradygmaty mogą się bardzo różnić. Dobrym przykładem jest fizyka sformułowana przez trzy wybitne postacie: Arystotelesa, Newtona, Einsteina.

W obronie Karla Poppera wystąpił Imre Lakatos. Próbował pogodzić falsyfikacjonizm Poppera i teorię rewolucji naukowych Kuhna. Stwierdził, że nauka to POSTĘPOWOŚĆ, kolejne odkrycia są lepsze. Stanie się to dzięki konstruktywnym PROGRAMOM BADAWCZYM.

Lakatos podzielił naukę na dwa obszary – twardego jądra i obrzeży. Twarde jądro nie podlega falsyfikacji. Programy badawcze powinny być prowadzone na OBRZEŻACH nauki. To tworzy POSTĘP.

Obecnie za naukę uważa się działania SYSTEMATYCZNE, które mają zastosowania. Nikt teraz nie tworzy już jakiejś ogólnej definicji nauki.

Jedno jest pewne: METODA DEDUKCYJNA JEST kluczowa dla nauki. Ze zdań ogólnych wyprowadzane są zdania szczegółowe. To metoda NIEZAWODNA, oparta o prawa logiki. Indukcja i redukcja to kierunek odwrotny, wiedzie od szczegółu do ogólnych twierdzeń. To jest niestety zawodna metoda.

Pojawia się jednak pytanie: czy można naukowo wnioskować o samej nauce? Czy to nie droga do regresu – błędnego koła? Ale podobno nauka jest samozwrotna.

Nauka stała i staje się narzędziem techniki. Kiedyś było jednak odwrotnie. Technika to przecież dziecko nauki. Obecnie to dziecko rozrosło się i mocno rozbrykało, jest hałaśliwe i bywa nieznośne. Istnieje potrzeba większej równowagi na korzyść myśli o człowieku i strzelistej humanistyki. To ona jest pestką kultury, jaką stworzył człowiek.


Zamknij